Mamy do czynienia z wielkim wymieraniem pszczół - straszą nas media i ekolodzy. Tą informację słyszymy już od dobrych kilku lat i dla wielu jest to pewnik, że jeśli niczego nie zrobimy już za kilka lat jeden z najważniejszych dla środowiska człowieka owadów może zupełnie zniknąć. Co jednak jeśli tak nie jest?
Kilka dni temu na stronach Forbesa Henry I. Miller rozprawia się z tym "mitem" twierdząc, że pszczoły wcale nie giną, potwierdzają to z resztą fakty. Miller zwraca uwagę, że doniesienia o wymieraniu owadów ma być wywołane stosowaniem pestycydów zwanych neonikotinoidami. Środki te, mające chronić uprawy miały według niektórych naukowców szkodzić pszczołom i powodować spadek ich populacji w miejscach gdzie owe pestycydy stosowano. Media szybko podchwyciły temat i spopularyzowały tą informację nakręcając co raz poważniej masową histerię. Jak jest jednak naprawdę?
Okazuje się, że metodologia badań była co najmniej "dyskusyjna": okazuje się bowiem, że jakkolwiek w warunkach laboratoryjnych pestycydy szkodziły pszczołom, to już w naturalnym środowisku owady zapylały spryskiwane nimi uprawy i nic się nie działo. Pomimo ewidentnych błędów metodologicznych i gromadzenia danych pod z góry przyjęte założenia regulacje dotyczące pestycydów weszły w życie na terenie całej Unii Europejskiej w 2013 roku.
Jak zwraca uwagę bloger "The Risk-Monger" cały proces lobbyingu został przeprowadzony wg standardowego schematu:
1) zgromadzono badaczy o podobnych zapatrywaniach a następnie wystąpiono o fundusze,
2) po uzyskaniu środków rozpoczęto "badania" zakończone szokującym raportem i kilkoma artykułami podpisanymi przez znane nazwiska,
3) zorganizowano szeroko zakrojoną kampanię PR celem wypromowania powyższych publikacji
4) przygotowano się na reakcję ze strony branży producentów i naukowców nie zgadzających sie z raportem
Tego typu ścieżka przebiega praktycznie zawsze, komu więc możemy dziś ufać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi uwagami