Redakcyjny pokój był wypełniony młodymi ludźmi. Kawa i herbata stały przed każdym z nich, zwiastując długie spotkanie. Uruchomione komputery pełne były zgromadzonych informacji. Ich ekrany pobłyskiwały światłem, tworząc scenografię dla zbliżającej się dyskusji. Robert, niczym trener koszykarskiej drużyny, czekał na odpowiedni moment, by rozpocząć naradę. Wiedział, że młodzi ludzie muszą się wygadać, wymienić poglądami, opowiedzieć o tym, co działo się w czasie, w którym się nie widzieli. Sprzyjało to późniejszej koncentracji w kierowanej przez niego zespołowej pracy. Lubili swoje zajęcie. Poświęcali się, nie myśląc o własnych korzyściach. Kierowani przez niego, robili to z pasją. Oddawali cały swój czas, zostawiając na później rodzinne plany i zawodowe awanse. Byli niczym pluton komandosów, gotowy na wszelkie poświęcenia. Rozumieli się ze sobą znakomicie. Wymieniali się informacjami, nie zważając no to, czyj tekst zostanie opublikowany. To był prawdziwy zespół.
– To zaczynamy... – Robert uspokoił ich momentalnie.
– Przypominam, zadanie brzmiało: Dulce. Co powiecie?
– Dulce to spokojne miasteczko w Nowym Meksyku – odezwał się młody brunet o zielonych oczach, ubrany w dżinsową kurtkę. – Mieszka w nim poniżej tysiąca osób, przede wszystkim rdzenni mieszkańcy, Indianie z plemienia Apache. Nie ma zbyt wielu doniesień na temat problemów, życie miasteczka wydaje się nieco senne. Mieścina nie jest szczególnie atrakcyjnym miejscem dla turystów, nie znajdą tam nic ciekawego. Turyści może nie... ale są ludzie, dla których jest to miejsce tajemnicze i fascynujące. Niektórzy twierdzą, że pod nim, głęboko pod ziemią ulokowana jest baza Obcych.
– Świetnie – pochwalił go Robert. – Czy informacje o niej pojawiły się w ostatnim czasie?
– Bynajmniej – odezwała się niska, ładna dziewczyna o piegowatej twarzy. - Doniesienia pojawiają się od wielu lat. Podawane są różne szczegóły, co do wielkości bazy. Podobno ma ona mieć siedem poziomów. Spekuluje się na temat czasu jej powstania, choć tu informacje są sprzeczne. Jest ich wiele... O tym później... Przejdę do rzeczy najciekawszej. Przewija się pogląd, że z Obcymi współpracuje rząd amerykański. Oczywiście dowodów nie ma, a naukowcy w większości uważają te doniesienia za co najmniej zabawne
– Coraz lepiej – skomentował Robert. – Co dalej?
– Ten tajny kompleks – kontynuowała dziewczyna – znajduje się w obszarze masywu Archuleta Mesa w Nowym Meksyku.
Kiedy powstała baza, tego dokładnie nie wiadomo, ale pojawiają się konkretne daty przypadków, które wydają się wiązać ze sobą. W latach czterdziestych zbudowano drogę wiodącą w tamten rejon. Niedługo potem ją zresztą zniszczono. Nikt nie widział, aby jeździły nią jakieś transporty... chociaż wielu coś słyszało. Turyści, którzy przejeżdżali przez okolicę, mówią, że towarzyszyły im jakieś tajemnicze pojazdy, do chwili, gdy nie oddalili się od granic. Niedaleko Dulce znajduje się elektrownia, która być może zasila bazę. W samej bazie mają wydarzać się największe potworności, jakie można sobie wyobrazić. Tam właśnie przeprowadzane są ponoć eksperymenty genetyczne na ludziach. Mutacje, krzyżowanie różnych gatunków, klonowanie, transplantacje organów, testy wytrzymałości żywych organizmów... Siedząca pod oknem korpulentna brunetka o kruczoczarnych włosach poniosła rękę.
– Tak Ingrid?
– Chciałam coś dodać. Jak głoszą wyznawcy teorii spiskowych, wszystko odbywa się za wiedzą i zgodą władz amerykańskich. Co więcej, twierdzą, że chodzi o tajemny układ, który został zawarty kilkadziesiąt lat temu, a jego przedmiotem miałaby być... wymiana handlowa. Technologie w zamian za nieprzeszkadzanie w eksperymentach Obcych. Głosicieli teorii spiskowych nie trzeba było nawet uciszać. Wystarczyło ośmieszyć. Mówi się o setkach tysięcy ludzi, których porwano. Przyznam, że włos się jeży na karku. Przynajmniej mnie. Amerykanów przeraziła skala tego zjawiska, bo wydawało im się, że mają wszystko pod kontrolą. Mieli w końcu częściowy dostęp do bazy. Ale pojawiły się pytania. Co kryje się na najniższych poziomach bazy? No właśnie... Dopiero niedawno zaczęło ich to naprawdę obchodzić.
– Mogę coś uzupełnić? – zapytał chłopak w dżinsowej kurtce.
– Pewnie – wyraził zgodę Robert. – Dajesz... – Uśmiechnął się.
– Mógłbym wesprzeć to pewnym przykładem. Ten wątek o wsparciu technologicznym... – dodał. – Dotarłem do historii pewnego biznesmena z Nowego Meksyku. Jest to opowieść o upadku tego człowieka i jego kariery. Otóż, był on właścicielem dobrze prosperującej firmy zajmującej się produkcją sprzętu dla lotnictwa wojskowego Stanów Zjednoczonych. Nie jest pewne, w jaki sposób odkrył sekrety tajnego programu. Najprawdopodobniej po prostu potrafił powiązać fakty. No i dysponował w końcu danymi z racji współpracy z wojskiem. Wykorzystując wrodzoną przenikliwość, upewniał się w swoich podejrzeniach, że Amerykanie dysponują technologiami, których pochodzenie jest trudne do wyjaśnienia. W grę miała wchodzić pomoc Obcych i wspólne eksperymenty. Kiedy jego podejrzeniami zaczęło interesować się coraz więcej osób, miały miejsce ataki na jego osobę. Komuś bardzo zależało, żeby zrobić z niego czubka. I to się udało. Człowiek załamał się kompletnie.
– Przykre. Ale punkt dla ciebie – pochwalił Robert.
– A co jeszcze wiemy o bazie?
– Dostanie się do bazy jest właściwie niemożliwe – odezwała się dziewczyna o uroczych piegach – a wiadomości na jej temat są często sprzeczne. Nie wiadomo, które doniesienia mogą zawierać część prawdy. Najczęściej pojawia się jednak informacja o tym, że baza ma siedem poziomów. Pierwsze doniesienia na temat Dulce pojawiły się w mediach w połowie lat siedemdziesiątych w związku z tajemniczymi porwaniami bydła. Część zwierząt zaginęła, ale znajdowano też zmasakrowane sztuki na pobliskich polach. Policyjni eksperci wykluczali ewentualność, by dzieła mogły dokonać drapieżniki. W 1976 roku Gabe Valdez, policjant, a jednocześnie farmer, któremu również ginęło bydło, zaczął własne śledztwo. Wkrótce sprawą zainteresowali się badacze ze stowarzyszeń i grup zajmujących się dziwnymi przypadkami. W rozwikłaniu tajemnicy uczestniczyli też Greg Bishop czy Paul Bennewitz, czyli najbardziej znani ludzie od tych spraw. Tak zaczęło pojawiać się to miejsce w doniesieniach. Ale do rzeczy. – Zrobiła skupioną minę. – Na powierzchni ma znajdować się garaż dla samochodów. Reszta to poziomy podziemn – na drugim ma być zlokalizowany główny węzeł komunikacyjny, z którego rozchodzą się połączenia do innych baz. Poziom niżej można nazwać sypialnią, tutaj są kwatery dla pracowników. Kolejny poziom jest bardzo istotny, bo tu umieszczono laboratoria, gdzie odbywają się eksperymenty oraz testy. Ostatnie poziomy są pilnie strzeżone. Są to pomieszczenia dla samych Obcych, których może się tam znajdować jakieś pięć tysięcy. Dziewczyna spojrzała na stojący przed nią ekran monitora. – Kluczowym poziomem ma być oczywiście poziom siódmy, czyli najniższy. Tutaj mają się znajdować sale rozrodowe... mnóstwo klatek. Widziano przetrzymywanych ludzi, przewijają się jakieś ogromne liczby. Część z nich miałaby być świadoma. Ale widziano też istoty, które nie były ani przybyszami, ani ludźmi. Efekty eksperymentów z klonowaniem. Pół ludzie, pół zwierzęta, straszliwe, a jednocześnie nieszczęśliwe stworzenia.
– No ładnie... – skomentował Robert. – Nieźle się spisaliście w tak krótkim czasie. Słucham z uwagą dalej...
Narada rozkręcała się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi uwagami