Siergiej Ławrow, fot. Michaił Ewstafiew |
Rosyjskie okręty, które dotarły niedawno do syryjskich wybrzeży miały na swoim pokładzie zapas pocisków zdolnych według źródeł agencji zapewnić „pełne bezpieczeństwo wzdłuż syryjskiej linii brzegowej”.
Rosja nie uznała głosów ONZ, Ligii Arabskiej i krajów Europy Zachodniej wzywających do nałożenia na Syrię zbrojeniowego embarga. Podczas październikowego głosowania na spotkaniu Rady Bezpieczeństwa, Rosja wspólnie z Chinami zawetowały rezolucję potępiającą działania prezydenta Assada. Zdaniem Moskwy rezolucja mogła podobnie jak w Libii otworzyć drzwi do interwencji zbrojnej ze strony państw Zachodu.
Podczas konferencji prasowej we wtorek, minister spraw zewnętrznych Siergiej Ławrow oświadczył, że przypadek Libii pokazał jak bardzo jednostronnie traktowane jest embargo: „Wiemy jak to działało w Libii kiedy to embargo zbrojeniowe dotyczyło jedynie armii libijskiej. Opozycjoniści dostawali broń a kraje takie jak Francja i Katar mówiły o tym publicznie bez śladu zażenowania”.
Powołująca się na źródła syryjskie i rosyjskie gazeta „Israel National News” podała, że Moskwa uznała potencjalny atak Zachodu na Syrię jako „czerwoną linię”, której nie może tolerować.
Wcześniej media poinformowały o zbliżającej się wizycie rosyjskiego lotniskowca "Admirał Kuźniecow", który wkrótce ma przypłynąć do portu w mieście Tartus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi uwagami