piątek, 6 września 2013

Syria - poligon światowych potęg

Relacje prasowe donoszące o kolejnych ofiarach trwającej dwa lata wojny domowej w Syrii skutecznie oddziałują na światową opinię publiczną pokazując tragiczny los ofiar konfliktu. Zniszczone miasta, rozkradzione i zrujnowane zabytki oraz setki tysięcy uchodźców to obrazy dzisiejszej Syrii. Ważne jest jednak to, że obrazy te to jedynie kurtyna, za którą ukrywa się prawdziwa gra interesów, która niewiele ma wspólnego z frazesami wygłaszanymi przez którąkolwiek ze stron.

O wojnie w Syrii pisałem na tym blogu po raz pierwszy blisko dwa lata temu informując wówczas o wsparciu, jakie wojsko tureckie udziela syryjskim rebeliantom. Wiadomość ta była wówczas rzadkością wyróżniając się na tle ogólnie dostępnych informacji na ten temat. Dziś widać już wyraźnie, że informacja ta była nie tylko prawdziwa, ale też obecnie władze tureckie zupełnie przestały się chować ze swoim poparciem dla przeciwników Assada.Wiąże się to między innymi z faktem. że również Turcja padła ofiarą trwającej wojny informacyjnej, w której zwolennicy każdej ze stron próbują jak najmocniej oczernić swojego przeciwnika. 

Dziś wielką sensacją jest doniesienie, że w okolice Syrii podąża również kolejny rosyjski okręt wojenny, który według władz rosyjskich ma za zadanie jedynie "stabilizować sytuację". Przypomnijmy zatem, że rosyjskie statki nie są u syryjskich wybrzeży niczym nowym, a nawet, jak to miało miejsce pod koniec listopada 2011 roku, co jakiś czas składają oficjalne wizyty uzupełniając między innymi zapasy w dzierżawionych przez Rosjan porcie w Tartus:


fot. Google Maps

Powyższe informacje przytaczam po to by zwrócić Państwa uwagę na pewien istotny fakt - otóż wojna domowa w Syrii praktycznie odkąd się rozpoczęła, nie jest jedynie konfliktem między dwoma lokalnymi stronnictwami - zwolennikami prezydenta Baszara Al-Assada i rebeliantami żądającymi jego odejścia. Jest ona poligonem, na którym ścierają się interesy wielu znaczących światowych potęg. Turcja i Rosja to jedynie dwóch z wielu liczących się graczy. Ta pierwsza nie tylko graniczy z Syrią, ale też widzi szczególny interes w osłabianiu swojego sąsiada, Damaszek był bowiem od lat jednym z najwierniejszych i najsilniejszych sojuszników głównego rywala Ankary w walce o prymat w świecie muzułmańskim - Iranu. 

Rosja z kolei, chociaż próbuje się kreować na obrońcę stojącego w opozycji do amerykańskiej dominacji na świecie, tak naprawdę broni przede wszystkich siebie i swoich inwestycji. Jak podaje bowiem The Christian Science Monitor, tylko w latach 2009-2011 Moskwa zainwestowała tam blisko 20 miliardów dolarów, które może stracić jeśli reżim Assada straci kontrolę nad krajem. Władymir Putin doskonale pamięta lekcję z Libii, gdzie z dnia na dzień przepadła ogromna ilość pieniędzy, z tego też powodu nie może on sobie pozwolić na utratę intratnych kontraktów zawartych z rządem syryjskim. 

A co w tym przypadku zyska główny inicjator konfliktu, czyli Stany Zjednoczone? 

Władze USA doskonale wiedzą, że w Syrii znajdują się ogromne, liczące 2,5 miliarda baryłek złoża ropy naftowej, w które do tej pory inwestowała przede wszystkim Rosja i które pozostawały poza kontrolą amerykańskich koncernów. W przypadku ulokowania w Damaszku  przychylnego im rządu, Stany Zjednoczone nie tylko zdobędą ważną pozycję na światowej szachownicy, spacyfikują kolejne niepokorne państwo i jeszcze bardziej otoczą Iran, ale też dostaną coś więcej - okazję do zrobienia świetnego interesu. Czy nie dziwi fakt, że pokusa ataku jest tak ogromna, że nikt nie ma zamiaru oglądać się nawet na stanowisko ONZ czy reszty członków NATO? 

Co warte podkreślenia obok Stanów Zjednoczonych szczególnie zainteresowane obaleniem Assada są również dwa inne bliskowschodnie państwa, które pozornie powinno dzielić bardzo wiele. Chodzi rzecz jasna o Izrael i Arabię Saudyjską, nie pałające do siebie sympatią, ale jednak mające wspólny cel - zabezpieczenie a w dalszej perspektywie również zwiększenie swojej grupy wpływów w regionie. Przypominają pod tym względem cele Turcji, dla której również głównym rywalem wciąż pozostaje Iran. 

To z resztą interesujące, że tak wiele państw dąży do zwiększenia swoich wpływów właśnie kosztem Iranu. Dzieje się tak, gdyż pozostający w napiętych stosunkach z Waszyngtonem musi on się wciąż bronić a gdy tylko się cofnie pustkę po nim będą się starały wykorzystać przede wszystkim lokalne potęgi. Sam Iran z resztą może w tym przypadku wiele stracić, w końcu sojusz z Syrią to dla Teheranu jedyna droga do Morza Śródziemnego oraz możliwość handlu (nawet nieoficjalnego) z Zachodem, co więcej w przypadku utraty Syrii szybko wzrosną wpływy Izraela i innych sojuszników USA między innymi również w Libanie, gdzie wciąż silny pozostaje sprzymierzony z Iranem Hezbollah, tak więc utrata jednego sojusznika szybko wywoła falę, w wyniku której kolejni jego sojusznicy będą upadać niczym domki z kart. 


Poniżej mapa przedstawiająca rozmieszczenie amerykańskich baz i okrętów wojskowych wokół Syrii:




6 komentarzy:

  1. @SLK
    Tu dałem odpowiedź co do poruszanych kwestii w Pana wpisie odnośnie tematu kosmicznego szpiegostwa:

    http://orwellsky.blogspot.com/2013/09/szpiegostwo-w-kosmosie-jak-najbardziej.html?showComment=1378552621772#c3682417364998094620

    Co do Syrii to pragnieniem możnych tego świata jest III wojna światowa jako element programu depopulacji czyli gruntu pod przyszłą władzę. Proszę sobie głęboko przemyśleć ów termin: trzecia wojna światowa. Jakie są konsekwencje tego wydarzenia dla każdego z nas. Nie teoretyczne tylko praktyczne.
    A z tego co czytam to zarówno USA jak i Rosją "trzęsą" ci sami nie mówiąc o ONZ-ecie, a Chiny... no to jest pewien znak zapytania. Czas pokaże. Problem jeszcze jest inny. Czy rzeczywiście najważniejsze w tym wszystkim są cele gospodarcze skoro światowi przywódcy czy to Wschodu czy Zachodu czy świata arabskiego, afrykańskiego operują tą samą symboliką czy gestami tajnych związków?

    xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli operują tymi samymi gestami, symbolami to tak. Sztuka w tym żeby przyglądać się pewnym procesom na nieco innej płaszczyźnie - na przykład właśnie przeciwstawnych interesów, nawet gdy mówimy o spiskach, to wciąż są ludzie ze swoimi słąbostkami, ambicjami i celami.

      Usuń
    2. @VO
      Co do słabości zgadzam się całkowicie. Chociaż tacy ludzie funkcjonują w jednej perspektywie myślowej to jednak przy okazji "kręcą swoje lody" bo przecież myślenie masońskie wbrew oficjalnym twierdzeniom preferuje indywidualny egoizm a łączą tych ludzi tylko interesy jak w mafii. W każdym razie ja to nazywam zasadą wzajemnego podrzynania gardeł. Chociaż same gesty jeszcze mogą być niewystarczające. Trzeba patrzeć na całokształt. Coś jak w układaniu puzzli.

      Przy okazji rozważań o III wojnie światowej proszę zwrócić na jedną sprawę uwagę. Jeśli obecna populacja liczy 7 mld ludzi (zaokrąglam) a depopulacja ma objąć 6 mld ludzi to z tych 6 mld wyeliminowanych ma być 1 mld katolików czyli mniej więcej 17% z 6 mld. To tak mniej więcej jak ludność Chin albo Indii. Proszę sobie uruchomić wyobraźnię. Wg. niektórych wreszcie będzie radość i spokój bo "wredny KK" zniknie. No dobrze a co z pozostałymi 5 mld ludzi którzy stanowią ok. 73% z 7 mld ludzi i 83% z 6 mld ludzi? Proszę się nie łudzić: to będą zwolennicy UFO, różni wyznawcy New Age'u, ateiści, buddyści, islamiści, prawosławni, protestanci, wyznawcy słowiańszczyzny, żydzi szczególnie tradycyjni, masoni zwłaszcza goje, ludzi rasy białej, czarnej, czerwonej, żółtej itp. Właściwie każdy kto nie jest na odpowiedniej liście a i to nie jest pewne. 1mld pozostałych to optymistyczny wariant. Wg. niektórych źródeł to może być tylko 500 mln. Takie są plany. Czyli bardzo nieliczni i w zasadzie bogaci. Coś jak w filmie "2012". A i tam tylko dla tych co były miejsca, bo oczywiście dzielenie się to tylko taka filmowa fikcja. W świecie "bogów" tego świata nie ma miejsca na miłość bliźniego.
      I jeszcze jedno. Trochę osób robi różne zarzuty JPII np. z Asyżu. Ale czyż JPII nie próbował zahamować owych procesów destrukcji rozmawiając z każdym, wychodząc z założenia, że nawet najbardziej zbrodniczy w swych zamiarach i działaniach człowiek jest tylko człowiekiem i może się nawrócić jak pokaże mu się szansę? Pokazując wyjście. Takie właśnie podejście JPII prezentuje w jednej z ostanich swoich publikacji, adhortacji apostolskiej "Ecclesia in Europa". Nazywany bywa także prorokiem. Może właśnie to co mamy teraz on widział wcześniej? I wiedział, że militarnie nie da się niczego rozwiązać a raczej będą to procesy "cywilizacji śmierci". Militarne rozwiązania to to, co mamy teraz.

      xxx

      Usuń
  2. Dla mnie sprawa Syrii, jak tylko zainteresowało się tym już oficjalnie USA była jasna: Nie wiem kto ma rację, ale na pewno nie USA.
    Gdy teraz słyszę, że użycie gazu bojowego (od którego umiera się około pół godziny) jest przekroczeniem "czerwonej linii" i WYMAGA interwencji to mnie krew jasna zalewa. Użyty gaz jest niewiele gorszy, a być może i lepszy niż konanie po postrzale w brzuch, albo setkach innych paskudnych obrażeń, zdarzających się na wojnie (oderwane kończyny itp). I nie rozumiem jak można w to wierzyć...

    OdpowiedzUsuń
  3. theoldandthenewworld@interia.pl
    ta sprawa jest niewyobrażalnie ważna, może zmienić i raczej zmieni funkcjonowanie świata na jakiś czas. wydaje mi się że będzie false-flag na zachodnim wybrzeżu z użyciem małego atomu, to powstrzyma III wojnę w tej fazie już tylko. nic więcej nie napisze bo samo pisanie o tym jest już niebezpieczne. Od razu mówię ze to moja teoria, sam na nią wpadłem i nie jestem członkiem żadnej grupy która planuje tego typu wydarzenie. to czysta spekulacja akademicka obywatela polski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie nie są to już "spekulacje akademickie". Możliwości techniczne są, chociaż jeśli chodzi o III world war to "co się odwlecze to nie uciecze". Taka karma. :))))) ...chociaż to raczej tragiczne.
      Dzisiaj każde myślenie niezależne jest niebezpieczne. Niezależne od kłamstwa. Jest wybór: albo się zgadzać na wszystko i się ciągle bać albo przeciwstawić się strachowi ale nie dlatego by mówili o mnie "bohater". Człowiek będzie przynajmniej wiedział za co umiera i może się do tego próbować przygotować. A co będzie się okaże. Każdy musi wybrać sam. Można powiedzieć, że jest to fundamentalna samotność.

      xxx

      Usuń

Podziel się swoimi uwagami

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf