piątek, 30 grudnia 2011

Gry wojenne - rok 2011

Pod koniec stycznia minie rok od czasu inauguracyjnego wpisu na blogu “Kod Władzy”. Od tego czasu wiele zdarzyło się świecie, który w tym roku uległ ogromnym przemianom. Nawet jeśli tego na co dzień nie dostrzegamy. Komentarze i przytoczenia na blogu starały się za tym nadążać. Czy się udało? To oceniacie na co dzień sami. 

plac Tahrir w Kairze
fot. Jonathan Rashad
Co więc się działo w tym roku? Najogólniej rzecz ujmując właśnie to: 
1) światowe gry wojenne, 
2) wojna technologiczna ,
3) kryzys – mniej lub bardziej stymulowany przez gospodarcze lub polityczne ośrodki wpływu. 

Gdyby wyobrazić sobie mapę świata jako wielką grę planszową, po której gracze ustawiają swoje figury, to 2011 rok były okresem niezwykłej wprost aktywności wielu najważniejszych światowych potęg. 


czwartek, 29 grudnia 2011

Wejście do sztolni otwarte. Co znajduje się w środku?

Onet.pl poinformował dziś o otwarciu wejścia do pomieszczeń znajdujących się pod miastem Lubań w woj. dolnośląskim. Wczoraj ok. godziny 16.30 udało się wwiercić do tunelu pod Kamienną Górą. Naukowcy planują wkrótce wejść do środka i spenetrować tajemnicze sztolnie, które pozostawały niedostępne od czasu gdy pod koniec II Wojny Światowej wejście zostało wysadzone przez wycofujące się wojska niemieckie. Co kryją tajemnicze podziemia? Tego być może będziemy mieli szansę wkrótce się dowiedzieć, choć nie jest to takie pewne. Dlaczego? Otóż jeśli okaże się, że pod Lubaniem znajduje się coś niezwykle ważnego to można się spodziewać, że wieść o ewentualnym odkryciu zostanie zatuszowana. Zbyt cenne może być to co ukryto w Górnych Łużycach by ujawniać to zwykłym szarym obywatelom. 

Korzystając z okazji warto przytoczyć fragment powieści "Kod Władzy" traktujący o tych tajemnicach:

– Do dziś liczne sztolnie wydrążone w czasie wojny w Sudetach nie zostały odkopane. Wiele wskazuje na to, że ich zawartość może być bezcenna… Koniec wojny. Ciemność, zasłonięte okna domów. Wąskimi ulicami powoli pną się obładowane skrzyniami ciężarówki. Wyjeżdżają za miasto. Po kilku godzinach słychać serię wybuchów. Samochody wracają nad ranem tą samą drogą, już puste.Tajemniczy ładunek zostaje w jakiejś sztolni. Żołnierze wysadzają wejście do niej i maskują. Skarby znikają z powierzchni ziemi… 
Takie opowieści powtarzają się wielokrotnie. Przez wszystkie lata zapładniają wyobraźnię setek poszukiwaczy. – Niemal każde sudeckie miasteczko pielęgnuje swoją historię o niemieckim konwoju – uzupełnił wypowiedź żony Tom. – Ciągle żyją osoby pamiętające opowieści dawnych mieszkańców. Pod koniec II wojny światowej na obszarze Dolnego Śląska zgromadzono gigantyczne skarby III Rzeszy. Teoretycznie ten rejon był najbezpieczniejszy, gdyż znajdował się z dala od prowadzonych walk i był położony poza zasięgiem alianckiego lotnictwa. Był więc idealnym miejscem do czasowego przechowania dzieł sztuki, złota, najcenniejszych maszyn i prywatnych kolekcji. Niezliczone jaskinie i sztolnie okazały się być idealnymi skrytkami. Równocześnie budowano nowe podziemne obiekty – przy realizacji tych gigantycznych inwestycji pracowały w dzień i w nocy tysiące więźniów. Ogromne kompleksy powstały w Górach Sowich. Ukrywano je pod kodową nazwą „Riese”, czyli „Olbrzym”. Dwie największe zagadki Sudetów to: jak wielkie tak naprawdę są podziemia wydrążone w czasie wojny i czy, podobnie jak starsze sztolnie, kryją jeszcze jakieś cenne rzeczy?

powieść "Kod Władzy" można zakupić na stronie www.orwellsky.com

środa, 28 grudnia 2011

Nowe Delhi-Tokio-Waszyngton - początek nowej osi?

Niedługo po śmierci Kim Dzong Ila w Waszyngtonie doszło do interesującego spotkania między ważnymi przedstawicielami trzech państw: Indii, Japonii i Stanów Zjednoczonych. Do tego trójstronnego, roboczego spotkania doszło 19 grudnia. 

Według deklaracji uczestników spotkanie przebiegało w przyjacielskiej atmosferze, zaś szczególnie istotny był fakt, że rządy wszystkich trzech państw „podzielają wspólny system wartości”. Wśród owych wartości wymieniono: demokrację, prawa człowieka, rządy prawa, transparentność, otwarte rynki i wolność żeglugi. Jak sami przyznali, „nie było ani chwili dysonansu”. 

źródło: SSI
Waszyngtońskie spotkanie może wkrótce zaowocować powołaniem poważniejszej platformy współpracy. Niektórzy komentatorzy sugerują, że do wspomnianej trójki może też dołączyć Australia, która również zacieśniła niedawno kontakty ze Stanami Zjednoczonymi. 

Grupa ma się ponownie spotkać w przyszłym roku w Tokio. Warto zwrócić uwagę, że skład grupy wydaje się wskazywać na swoistą reakcję na zacieśnianie więzów wśród innych wpływowych krajów tego obszaru, mianowicie Rosji, Chin i Pakistanu. 

Można się domyślać, że tematyka chińska była omawiana ze szczególną uwagą zważywszy na fakt, że niewiele rzeczy w regionie dzieje się dziś bez uwzględnienia stosunków z Państwem Środka. 


Autor bloga Land Destroyer, zwrócił uwagę na fakt, że większość działań mających ostatnio miejsce ma na celu przede wszystkim okrążenie i osłabienie Chin. Bardzo ważna jest zwłaszcza ewentualne utrudnienie dostaw ropy naftowej z Bliskiego Wschodu gdzie istotną rolę odgrywa tak zwany "Pas Pereł" ("String of Pearls"). Pojęcie to po raz pierwszy zastosowano w 2006 roku w raporcie Strategic Studies Institute. Stosunki z państwami znajdującymi się w pobliżu tego pasa są szczególnie istotne dla Pekinu, z tego też względu dla Stanów Zjednoczonych Indie i Tajlandia to wartościowy sojusznik. 

Kolejne doniesienia wydają się jasno sugerować, że to właśnie wokół Chin toczy się dziś najciekawsza rozgrywka. Czyżby rację miał Benjamin Fulford utrzymujący, że to właśnie kraje Wschodniej Azji stanowią najpoważniejsze zagrożenie dla światowych elit? Gdy z kolei spojrzymy na obecny proces zawierania sojuszy to czy wyda on nam się dziwnie znajomy?

wtorek, 27 grudnia 2011

Śmiercionośny wirus Końca Świata

epidemia grypy tzw. "hiszpanki"
zabiła w 1918 roku
blisko 50 mln ludzi
Chociaż zapewne wielu czytelników nie opuściła jeszcze miła, świąteczna atmosfera to jednak otaczający nas świat nie pozwala o sobie zapomnieć, na pewno zaś uniemożliwia utrzymanie pogodnych nastrojów. 

Zaledwie na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia brytyjski Daily Mail poinformował o stworzeniu przez holenderskich naukowców nowej odmiany wirusa H5N1 zwanego wirusem "ptasiej grypy". 

W roku 2005 wirus ten, po raz pierwszy odkryty w Azji Wschodniej, wywołał prawdziwą panikę w wielu krajach na świecie. Obawiano się, że w przypadku rozszerzenia się epidemii zagrożone jest życie kilkuset milionów ludzi. Tak się na szczęście nie stało, ostatecznie z 573 osób na całym świecie, które zachorowały na "ptasią grypę" zmarło 336. Ognisko epidemii wygasło między innymi dlatego, że chociaż śmiertelność spowodowana działaniem wirusa była wysoka, to jednak rozprzestrzenianie się choroby było relatywnie trudne.

Teraz to się zmieniło, gdyż nowa odmiana wirusa może się rozprzestrzeniać w identyczny sposób w jaki roznosi się  "zwykła" grypy. Oczywiście badania prowadzone są przy zachowaniu jak najostrzejszych procedur bezpieczeństwa uniemożliwiających wydostanie się wirusa na zewnątrz, ale czy już wcześniej nie okazywało się, że nawet najdokładniej opracowane i przestrzegane procedury po prostu zawodziły?



niedziela, 25 grudnia 2011

Kontrola oka

Co 3 min zbieracze amerykańskich danych służących kontroli osób mogą ich ilością zapełnić bibliotekę kongresu. W świecie totalnej inwigilacji nie bardzo jest się gdzie schować. 

fot. knox_x /sxc.hu
Wielka Brytania jest światowym liderem pod względem ilości kamer. Według The Daily Mail w marcu bieżącego roku na terenie Zjednoczonego Królestwa znajdowało się blisko 1 milion 850 tysięcy kamer systemu CCTV (Closed-cirtuit television). Jak wyliczyli dziennikarze jedna kamera przypada na 32 obywateli. Według wcześniejszych wyliczeń liczbę kamer szacowano na cztery miliony, jednak po zmianie metodologii liczenia wynik uległ zmniejszeniu. Wcale to jednak nie napawa optymizmem, gdyż wciąż przeciętny Brytyjczyk w ciągu jednego dnia może zostać „złapany” przez kamery blisko 70 razy. 

Według szacunków magazynu WIRED w 2009 roku blisko 400 milionów funtów zostało wydanych na instalację podobnych urządzeń w prywatnych mieszkaniach. W jakim celu? Według zapewnień ówczesnych przedstawicieli brytyjskiego rządu miało to zapewnić dzieciom z rodzin aspołecznych stabilizację i bezpieczeństwo. 

Co ciekawe mieszkańcy Wysp Brytyjskich tak dużą ilość urządzeń śledzących ich poczynania zawdzięczają w dużej mierze sobie samym. Spory odsetek kamer zainstalowali sami właściciele sklepów, restauracji czy galerii handlowych. Podobne rozwiązania z powodzeniem wdrażane są także po drugiej stronie Atlantyku. 

Las Vegas 

Klienci odwiedzający tamtejsze kasyna wydają rocznie 6 miliardów dolarów. Tam, gdzie w grę wchodzą naprawdę wielkie pieniądze, nie brakuje takich, którzy ulegną pokusie, by zdobyć je w nieuczciwy sposób. Nic więc dziwnego, że tamtejsi właściciele jaskiń hazardu robią wszystko, by być pewnym, że każdy, kto spróbuje oszukać, zostanie nakryty. W ten oto sposób kasyna w Las Vegas stały się miejscem, w którym testuje się najbardziej zaawansowane technologie monitoringu i inwigilacji. 

Weźmy na przykład kasyno Mirage Resort, w którym działa blisko 1000 kamer. Gdyby jedna osoba chciała obejrzeć cały nagrany tam w ciągu jednego dnia materiał, zadanie to zajęłoby mu prawie 3 lata. System ten umożliwia dokładne śledzenie każdego gracza przebywającego w kasynie, jego ruchów, mimiki i metod gry. Dzięki dostępie do ogromnej bazy danych twarz wchodzącego do kasyna jest automatycznie skanowana przez kamery wysokiej jakości. Uzyskane dane są weryfikowane przez systemy biometrycznego rozpoznawania twarzy, które pozwalają porównać uzyskane obrazy z wizerunkami osób niepożądanych. Jeśli system wychwyci podobieństwo zawiadamiana jest ochrona. 

System rozpoznawania twarzy jest systemem trójwymiarowym, który jest konieczny, gdyż umożliwia identyfikację twarzy widzianej z różnych stron. Każda twarz ma około 80 punktów charakterystycznych, pewnych indywidualnych cech takich jak odległość między oczami, szerokość nosa, głębokość oczodołów, kształt kości policzkowych czy długość linii żuchwy. W całości tworzą one specjalny numeryczny kod nazywany faceprint. To on jest cyfrowym zapisem naszej twarzy w bazie danych. 

System powiązany jest z milionem kamer internetowych na całym świecie, zaś analiza odbywa się w trójwymiarowej powierzchni miejskiej. W przyszłości system monitorować będzie nie tylko zewnętrzny wizerunek, ale też to co jest w nas. 

Unikalny wzór identyfikacji 

Póki co podobne rozwiązania stosowane są przy badaniu tęczówki, jedynego organu wewnętrznego widocznego z zewnątrz. Każdy człowiek posiada jedyny i unikalny wzór tęczówki, zaś jego analiza dostarcza 10 tysięcy razy więcej danych niż odcisk palca. Coraz częstsze zastosowanie badań tęczówki sprawia, że kontrola na lotniskach staje się coraz szczelniejsza. Za przykład niech posłuży międzynarodowe lotnisko w Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie tylko w 2008 dzięki systemowi sprawdzania tęczówki aresztowano blisko 54 tysiące ludzi – pisze serwis Gulfnews.com

Innym, bardzo użytecznym urządzeniem wykorzystywanym na lotniskach jest skaner ciała zwany Z Backscatter X-ray. Wykorzystywane przez nie promienie X przenikają przez ubranie danej osoby pozwalając dostrzec wszelkie możliwe przedmioty przez nią noszone. Ten typ skanera jest o wiele dokładniejszy, umożliwia wykrywanie ceramicznych noży, narkotyków i ciekłych materiałów wybuchowych niewidocznych dla tradycyjnych skanerów wykorzystujących promienie rentgenowskie czy zwykłych wykrywaczy. 

Zastosowanie Backscattera wzbudziło jednak falę protestów, gdyż okazało się, że na ekranie wyświetla się postać człowieka rozebranego praktycznie do naga. Co więcej kontrowersje budzi również fakt, że w czasie prześwietlenia ujawnione mogą zostać także inne cechy medyczne kontrolowanego takie jak posiadane protezy czy transseksualność. Obrońcy skanera twierdzą, że pomimo tych niedogodności obserwujący strażnicy nie widzą twarzy badanego, cała kontrola pozostaje więc anonimowa. 

Co więcej przeciwnicy podobnych rozwiązań przypominają o szkodliwości promieni X. Wsparcie uzyskali oni wraz z decyzją Komisji Europejskiej zabraniającej w połowie listopada br. korzystania z podobnych skanerów na europejskich lotniskach. Promienie X mogą uszkodzić DNA i spowodować raka i chociaż dawka promieniowania nie będzie zbyt wysoka, UE postanowiła zabronić korzystania z tego typu technologii. Na jak długo? 

Monitoring miasta 

Wydawać by się mogło, że wielkie aglomeracje miejskie mogą zapewnić o wiele większą anonimowość niż niewielkie skupiska. Być może teza ta była prawdziwa jeszcze kilka lat temu, obecnie jednak wielkie miasta stają się obszarami o jeszcze większym nasyceniu najprzeróżniejszymi urządzeniami kontrolującymi. Oprócz wspomnianych wcześniej kamer przemysłowych funkcjonujących między innymi w Londynie, policja coraz częściej wyposażona zostaje w drony, które, dzięki zainstalowanych w nich kamerach są w stanie z dużą prędkością przemieszczać się w miejskiej przestrzeni. Ważący mniej niż kilogram automatyczny mini-śmigłowiec używany przez policję w Liverpoolu jest praktycznie bezgłośny i jest w stanie wznieść się na ponad 500 metrów do góry. Inny model, Predator B wykorzystywany jest przez amerykańską straż graniczną w Arizonie i Północnej Dakocie. Urządzenie to jest w stanie przebywać w powietrzu przez blisko 20 godzin bez uzupełniania zapasów paliwa. 

Obserwacje mogą być jednak prowadzone nie tylko z powietrza. Zupełnie niewinnie brzmiący projekt firmy Google Street View ma być kolejnym rozwinięciem systemu Google Maps. Do tej pory należące do koncernu samochody podróżowały po ulicach miast filmując budynki z zewnątrz, niedawno jednak serwis Singularity Hub poinformował, że wkrótce pojawią się także nagrania przedstawiające wnętrza poszczególnych lokalizacji. Już teraz możliwe jest pilotażowe zwiedzenie sklepów i restauracji w Kyoto czy w Paryżu. 

Nieoznakowane Helikoptery Typ Bell monitorują New York w nocy. W kilka minut przemierzają kilkanaście kilometrów. Aparatura obserwująca działa nad podczerwień. Wszystko co emituje energię jest rozpoznawalne. Energia zamieniana jest w sygnał elektroniczny a ten w wizyjny. Kamery przybliżają obraz oddalony o 6 km. Osoby namierzane są bez wiedzy monitorowanych osób. 

Komórki śledzą każdy nasz ruch przez sieć anten

Ten sam Google dzięki projektowi Latitude umożliwia nam śledzenie sygnału z telefonu komórkowego. W teorii wygląda to tak, że dzięki sieci połączeń można łatwo sprawdzić czy nasz znajomy wyszedł już z pracy czy może wciąż przebywa w biurze. W praktyce jednak globalnemu koncernowi dostarczane są dane umożliwiające lokalizację każdego z nas jedynie przy pomocy naszego telefonu. To nie wszystko, także karty magnetyczne, wyszukiwarki internetowe zostawiają elektroniczne ślady, po których można śledzić naszą aktywność w sieci. Podobne do smug zostawianych za samolotami odrzutowymi, nasze ślady są rozpoznawalne. Zarówno rządy jak i ogromne korporacje wrzucają je do systemów danych. Wiedzą co kupujemy, gdzie się poruszamy, kiedy chorujemy.

sobota, 24 grudnia 2011

Życzenia Świąteczne

Dziś wigilia najpiękniejszych Świąt - Bożego Narodzenia. Chciałbym Wam wszystkim życzyć moi Czytelnicy i Waszym rodzinom dużo radości i miłości w te wyjątkowe grudniowe dni. Wkrótce nadejdzie tak oczekiwany przez wielu rok 2012, w którym jak przepowiedzieli Majowie będzie miał miejsce koniec świata a jak mówią pragmatycy – koniec cyklu. Jak jednak dowcipnie ktoś zauważył koniec świata jest zdarzeniem ruchomym i za każdym razem data ta jest korygowana. Co więc nas czeka? Tego chyba nikt z nas nie wie. Życzę Wam jednak wszystkim by upłynął on dla Was jak najlepiej, bez oglądania się na cudze przepowiednie. Czas świąt pozwoli Wam na ujrzenie Waszej przyszłości w radosnych oczach Waszych bliskich. I tam kryje się największa tajemnica przyszłości.

piątek, 23 grudnia 2011

Atomowy pic na wodę

Internet aż zanosi się ze śmiechu przywołując co rusz wesołe historie związane ze zmarłym ostatnio koreańskim Wodzem. Koreańczycy noszą między łopatkami karabin, ich kobiety śpiewają pieśni o Wspaniałym Umiłowanym Przywódcy a naród umiera z głodu. Chociaż oficjalnie ich władcy twierdzą, że są samowystarczalni, to wciąż wyciągają rękę z prośbą o dostarczenie kolejnych dostaw ryżu ze zgniłego Zachodu i od zdrajców z południa. Ich metoda pozyskiwania ryżu budzi podziw. Polega ona na ciągłym inwestowaniu w kolejne programy nuklearne a następnie straszeniu południowych sąsiadów zbudowaniem kolejnej bomby atomowej.

Obawiający się zamienienia ich stolicy w parujący krater Koreańczycy z południa cierpliwie wysyłają na północ kolejne dostawy żywności. W tym czasie Phenian wydaje pieniądze na rozwój technologii atomowych. A przynajmniej tak twierdzi. Wygląda na to, że chce doprowadzić do stanu kiedy w miejsce żywności ludność zacznie się żywić energią atomową.

Póki co infrastrukturę mają imponującą co widać na poniższej mapce. Ciekawe jednak, że pomimo tak pięknie wymalowanej mapy oficjalnie nie działa u nich żadna elektrownia atomowa. Pod znakiem zapytania stoi również wyliczenie - ile mają głowic atomowych? Kilka lat temu głośno było na temat koreańskich prób atomowych. Wygląda jednak na to, że dawno je sprzedali by w ten sposób kupić sobie kolejne kilka lat spokoju. Nasuwa się pytanie – czy Korea Północna faktycznie posiada coś groźnego czy po prostu komuś z wielkiej światowej polityki zależy by nią straszyć tym małym "komunistycznym" skansenem uzasadniając tym samym kolejne wydatki militarne. 





czwartek, 22 grudnia 2011

FBI udziela wsparcia terroryście

Jak podaje serwis PrisonPlanet.pl pracownicy FBI przyznali, że odpowiadają za organizowanie „fałszywych ataków terrorystycznych” w celu podtrzymania atmosfery zagrożenia w społeczeństwie.

Sprawa dotyczy aresztowania 26-letniego Rezwana Ferdausa, który wcześniej został zaopatrzony przez podstawionych agentów FBI w sprzęt, umożliwiający mu przeprowadzenie zamachu terrorystycznego. Według informacji podanych przez agencję AFP Ferdaus otrzymał zdalnie sterowany zapalnik, model samolotu, C4 oraz broń małego kalibru, jednak według specjalnego agenta FBI Richarda DesLauries cała operacja pokazała, że „nawet osoba bez bezpośrednich powiązań ani formalnego wyszkolenia ze strony międzynarodowej organizacji terrorystycznej jest w stanie poważnie zagrozić społeczeństwu”.

Tony Cartalucci z PrisonPlanet.com wskazuje, że Ferdaus wcale nie działał samodzielnie, gdyż niezbędny sprzęt i informacje uzyskał właśnie od pracowników FBI. Jego zdaniem jest to jeden z przykładów tego, jak agencje rządowe same stymulują rozwój terroryzmu, by podsycać tym samym atmosferę strachu wśród zachodnich społeczeństw.

Rezwan Ferdaus oczekuje w areszcie na proces. Grozi mu 15 lat więzienia.

Można się zastanawiać czy podejrzenia Cartalucciego nie są zbyt daleko idące, z drugiej jednak strony w historii nie brakuje „fałszywych flag” i prowokacji tworzonych po to, by dać pretekst do podjęcia prewencyjnych działań. Ile ze współczesnych wydarzeń można potraktować w tej właśnie kategorii?


źródło1/źródło2

środa, 21 grudnia 2011

Tajna broń Iranu

Iran może dysponować zaawansowaną technologią umożliwiającą włamywanie się do amerykańskich systemów obrony. Do takich wniosków doszli autorzy serwisu Intelnews, opierając się na ostatnich doniesieniach dotyczących drona przejętego przez Iran kilka tygodni temu. 

Według relacji magazynu Christian Science Monitor powołującego się na nieznanego z nazwiska przedstawiciela władz, Przechwycenia amerykańskiego drona dokonano przy użyciu broni systemu laserów, które miały „oślepić” satelitę szpiegowskiego nawigującego przy użyciu systemu GPS. Następnie specjalny zespół włamał się na częstotliwość, z której sterowano dronem i przeprogramowano jego dane GPS. W końcu Irańczycy uruchomili tryb autopilota i pokierowali urządzenie w wybranym przez siebie kierunku. 
Tak zaawansowana technologia może pochodzić od któregoś z bliskich sojuszników Iranu, Rosji lub Chin. Co więcej oba te kraje wyraziły żywe zainteresowanie dostępem do technologii znajdujących się w przechwyconym Sentinelu. 

Gdy spojrzymy na sprawę szerzej, dostrzec można interesującą koincydencję kilku wydarzeń jakie miały miejsce w ostatnich tygodniach: przechwycenie przez Iran amerykańskiego drona, dezycja Chin o umieszczeniu bazy wojskowej na Seszelach, rozbicie się kolejnego drona na tym niewielkim archipelagu. Do tego dochodzi coś nowego: "eurazjatycka zima" - bo być może skoro ciężko jest osłabić Iran czy Chiny to może najsłabszym ogniwem okaże się Rosja?

źródło1/źródło2

wtorek, 20 grudnia 2011

Roboty zamiast pracowników

Chińska firma zastąpi ludzkich pracowników robotami. W ramach cięcia kosztów chińska firma Hon Hai zadeklarowała, że planuje zbudować fabrykę produkującą roboty a następnie w ciągu trzech lat stworzyć prawdziwe "królestwo robotów".

Hon Hai jest największym producentem elektroniki na świecie, firma wchodzi w skład koncernu Foxcon, który zajmuje się między innymi produkcją dla takich firm jak Nokia, Sony i Apple. Póki co dla firmy pracuje blisko 10 tysięcy robotów, jednak do 2013 roku planuje ona zwiększyć ich ilość do miliona. 

Co ciekawe wprowadzenie robotów zdaniem przedstawicieli koncernu nie oznacza wcale pozbawienie ludzi pracy a jedynie przeniesienie ich na mniej monotonne stanowiska. Jest to związane z faktem, że linie produkcyjne stworzone przez Foxcon charakteryzuje wyjątkowa monotonia i ciągle powtarzane czynności. Ich zdaniem to właśnie warunki pracy były przyczyną aż dziewięciu samobójstw na terenie fabryki w 2010 roku. W ich wyniku, aby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości, firma zainstalowała specjalne siatki, które uniemożliwiają zabicie się skaczących z dachu osób. 

Powinna cieszyć informacja o tym, że chińska firma zdecydowała się postawić na nowoczesne technologie i zapewne również bezpieczeństwo i dobre samopoczucie jej pracowników. Czarnowidz może co prawda stwierdzić, że nie jest wcale pewne czy dysponujący milionową armią robotów koncern będzie jeszcze potrzebował tylu ludzi do pracy, ale być może cała inicjatywa okaże się korzystna dla wszystkich.


poniedziałek, 19 grudnia 2011

Czego nie wiesz o Korei Północnej?

Pomimo faktu, że Korea Północna uchodzi za najbardziej odizolowane państwo świata co jakiś czas możemy napotkać na garść informacji pochodzących z tego kraju. W związku ze śmiercią Ukochanego Przywódcy, która jak widzieliśmy na krążących po sieci nagraniach, doprowadziła do rozpaczy całe masy jego wiernych poddanych warto zebrać garść ciekawostek na temat tego specyficznego kraju. 

Ideologia 

Korea Północna a właściwie Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna ma być zdaniem jego twórców krainą szczęśliwości o dobrobytu. To, że założeniom teoretycznym daleko do ich praktycznej realizacji wiemy z pojawiających się co jakiś czas komunikatów medialnych. KRL-D to państwo komunistyczne – to wie każdy. Bardziej dokładni powiedzą, że w Korei Północnej panuje ideologia marksistowska lub marksizm-leninizm. Tak jednak nie jest. 

Interesujący jest fakt, że publikacje autorstwa północnokoreańskich przywódców dostępne są w języku polskim, wszystkie w formacie .pdf umieściła na swojej oficjalnej witrynie ambasada KRL-D w Polsce. 

Dżucze 

Okazuje się, że koreańscy komuniści wypracowali własną specyficzną ideologię zwaną „dżucze” (samodzielność). U jej podstaw leży zakorzenienie w tradycji koreańskiej, w związku z czym odrzucane są wszelkie obce ideologie, które nie uwzględniają lokalnej specyfiki. Samodzielność objawia się zarówno w polityce poprzez nie uleganie zewnętrznym naciskom i wpływom, ekonomii poprzez odrzucanie pomocy zewnętrznej (powiązania gospodarcze prowadzą do uzależnienia politycznego), a także sferze militarnej gdzie dżucze polega na stworzeniu systemu obrony opartego na własnych siłach. 

O skutkach założeń tej ideologii dowiedzieć się można w licznych relacjach związanych z Koreą Północną. Szczególnie realizacja ostatniego z nich zaowocowała specyficzną doktryną. 

Songun 

Czyli „najpierw wojsko” - wypracowana na terenie Korei doktryna oznacza w zasadzie podporządkowanie wszystkich poprzednich sfer życia interesom armii. W praktyce w wyniku serii klęsk jakie dotknęły państwo na początku lat 90-tych zyskała quasi-oficjalny status obowiązującej ideologii. Oznacza to, że po cichu Korea Północna przekształciła się z państwa komunistycznego w wojskową dyktaturę. 

Rasizm 

Twierdzenie, że mająca swoje korzenie w komunizmie dyktatura będzie jak najdalsza od jakichkolwiek teorii rasistowskich okazuje się być nieprawdziwe. Podobne teorie są przez władze w Phenianie wciąż umiejętnie podsycane. Jak zauważył w wywiadzie dla portalu Rebelya rosyjski ekspert Andriej Łańkow w Korei Północnej obowiązuje specyficzna doktryna mówiąca o „wyższości rasy koreańskiej”, która na Północy nie została skalana przez „długonosych, białych Amerykanów”. Szerzej na ten temat można przeczytać w wydanej w 2010 roku książce B. R. Myersa The Cleanest Race: How North Koreans See Themselves and Why It Matters („Najczystsza rasa: jak widzą siebie Północni Koreańczycy i dlaczego ma to znaczenie”). Koreański rasizm jest specyficzny, wiąże się szczególnie z osobą lidera, silnego przywódcy, który pozwala niewinnej rasie za jaką się uważają zachować swoje niezwykle cnoty. 

Trzecia wojna światowa 

W zeszłym roku doszło do poważnego konfliktu granicznego między Koreą Północną a Południową. W wyniku ataku ze strony Północy zatopiony został południowokoreański statek. Wkrótce internauci skojarzyli, że dzień ataku pokrywał się z datą wybuchu III Wojny Światowej według przepowiedni Baby Vangi (licząc czas wg kalendarza juliańskiego). Kilka dni później konflikt został jednak załagodzony a wojna wciąż nie wybuchła. 

Choinka 

źródło BBC
Rok temu rząd Korei Południowej postanowił rozpocząć wojnę psychologiczną używając... choinki. W pobliżu linii demarkacyjnej dzielącej półwysep na dwie części postawiono liczącą 100 stóp stalową, pokrytą kolorowymi światełkami i z daleka przypominającą choinkę wieżę. Znajdowała się ona na wzgórzu mniej więcej trzy kilometry od granicy i jest doskonale widoczna przez osoby znajdujące się po drugiej stronie. Chociaż północni Koreańczycy straszyli odwetem, rząd w Seulu postawił na swoim."Choinka" ma stanąć również w tym roku, będzie świecić od 23 grudnia do 6 stycznia. 


Kim Dzong Il patrzy 


Na koniec wątek humorystyczny związany ze zmarłym przywódcą Korei Północnej. Specyficzny styl Kim Dzong Ila został dostrzeżony przez internautów, z których jeden założył bloga „kim jong-il looking at things”. Na blogu tym Ukochany Przywódca z uznaniem spogląda na owoce pracy swoich poddanych. Mamy więc zdjęcia przedstawiające Kim Dzong Ila patrzącego na krowy, na kukurydzę, maszyny, ogórki, pomarańcze. Prezentuje on przy tym unikalny styl charakteryzujący wszystkich północnokoreańskich oficjeli, wśród których szczególne miejsce zajmuje kurtka. Barwa tej kurtki, przez jednego z blogerów określana jako „dym z Czarnobyla” zdobyła uznanie wielu amatorów oryginalnego stylu.

Oczywiście legendarne są też podróże Kim Dzong Ila, który bał się podróżować samolotem. Aby uniknąć nieprzyjemnych wrażeń miał on do swojej dyspozycji specjalny pancerny pociąg, który stał się jednym z jego znaków rozpoznawczych. Kto wie, może pochowają go razem z tym pociągiem?


Korea - rakieta zamiast salwy pogrzebowej


Byłbym ostrożny w otwieraniu szampana po śmierci Kim Dzong Ila, przywódcy Korei Północnej. Nowy, młody, wykształcony Kim Dzong Un choć ma przed sobą wiele lat życia i zapewne nie ma najmniejszej ochoty na tarzanie się w popromiennym popiele, to jednak nie gwarantuje, że świat pozostanie spokojny. 

foto. YONHAP NEWS
Po pierwsze dlatego, że ma naród wychowany w nieustannej traumie wojny, pod drugie dlatego, że ma politycznych dziadków wokół siebie, których kariery gwarantowała wieczna wojna a nie społeczny dobrobyt. Po trzecie w końcu dlatego, że lepiej się rządzi reżimowymi instrumentami a nie demokratycznym chaosem. 

By przekonać świat, że nie ma co popadać w euforię, jako salwę pogrzebową Korea Północna wystrzeliła ze swojego terytorium testową rakietę krótkiego zasięgu. Zbiegło się to z ogłoszeniem śmierci północnokoreańskiego przywódcy Kim Dzong Ila. Agencyjne sformułowanie „zbiegło” brzmi zabawnie. Raczej rakietę odpalono celowo by dać wyraźny sygnał – „hola, hola u nas wszystko w porządku”. Północnokoreański porządek znamy zaś nazbyt dobrze. Sygnał ma odstraszyć wszelkiej maści demokratycznych „mieszaczy” by trzymali się z dala od kraju, w którym wszystko robi się na baczność a autorytet władzy wspiera się na jakże dobrze znanych nam Polakom mechanizmach. 

Agencja Reutera pisze, powołując się na niewymienionego z nazwiska przedstawiciela władz Korei Południowej, że ta próba rakietowa raczej nie miała związku ze śmiercią Kima. A skoro tak, to po co na wiadomość o śmierci północnokoreańskiego przywódcy rząd Japonii polecił siłom zbrojnym „wzmożoną czujność" oraz przystąpił do konsultacji z Waszyngtonem i Seulem? Cudów nie ma powiedział opacznie pewien ksiądz… no właśnie. Cud przemiany Korei w gołąbka pokoju nie nastąpi jeszcze bardzo długo.

niedziela, 18 grudnia 2011

Kto ma płacić za błędy Unii Europejskiej? – głos w dyskusji

W sondażu przeprowadzonym przez brytyjski Daily Mail okazuje się, że eurosceptyczna polityka Davida Camerona ma ogromne poparcie w społeczeństwie. Brytyjczycy zgadzają się z vetem wobec nowego, wprowadzającego unię fiskalną traktatu Unii Europejskiej. Czy mają rację? Czy zaproponowane dyscyplinowanie poszczególnych krajów stosowaniem kar w rzeczywistości coś wniesie? Czy to gwarancja na lepszą przyszłość? 
fot. Harry Metcalfe

Proponowana regulacja nie rozwiązuje w swej istocie problemów europejskich. Dotychczasowe konsultacje i złożona propozycja jest jedynie jednym z elementów koniecznych, jak się wydaje kolejnych kroków, których póki co nikt nie zapowiada. Czy bowiem groźba kary rozwiązuje problem kredytobiorcy nie spłacającego swoich długów? Czy politycy Unii Europejskiej odrobili swoje lekcje zabezpieczając społeczeństwa, które reprezentują przed permanentnym kryzysem? Czy przeanalizowali obecny stan gospodarek poszczególnych krajów odpowiedzialnie twierdząc, że są one w stanie na równi konkurować na wspólnym rynku? Jaką mamy gwarancję, że ktoś na szczeblu międzynarodowym codziennie śledzi to co dzieje się w krajach naszego kontynentu i bije na alarm, co więcej, natychmiast proponuje i doradza jak wybrnąć z lokalnych problemów? 

Sytuacja przypomina scenę kiedy wściekły rodzic stoi nad swoim dzieckiem zapowiadając lanie jak dzieciak napsoci raz jeszcze. Tyle tylko, że nic z tego na przyszłość nie wynika. Pytając dalej, czy w Unii ma być tak, że biedni Słowacy mają płacić za leniwych i nieudolnie rządzonych Greków? Z trudem rozwiązujący swoje problemy Węgrzy mają akceptować matactwa gospodarcze Włochów? Czy powinno być tak, jak postuluje nasz minister, że pracujący solidnie Niemcy mają dokładać do wiecznie skłóconych Hiszpanów? Czy podobnie jak w Stanach Zjednoczonych koledzy z parlamentu mają wydawać społeczne pieniądze na ratowanie kolegów z banków, którym nie udało się zarobić tyle ile planowali? W końcu dlaczego wypasiony prezes ma zarabiać jedynie milion euro miesięcznie a nie sto milionów? 

Sytuacja w Europie zaczyna przypominać polską służbę zdrowia. Nie radzą sobie ci co nią zarządzają a w tyłek dostaje zawsze czekający 3 lata na operację pacjent. Zobowiązany pokrywać absurdalnie drogie leki z kilku groszy emerytury, na którą uczciwie harował całe życie. Pacjent, któremu po raz kolejny się tłumaczy, że póki co, lepiej nie będzie. Przy tym ani on, ani jego syn, który doznał obrażeń w motocyklowym wypadku nie mają co liczyć na leczenie w rządowych klinikach. 

Czy tak ma być przyszłość Unii Europejskiej? Ogromnej struktury, w której hasło solidarności wygłasza się bez odpowiedzialności za nią? Co więcej wymagając solidarności nie daje się gwarancji na jej skuteczność? W każdym najprostszym działaniu wymagalny jest nie tylko racjonalizm postępowania ale przekonanie co do jego słuszności. Co więcej - Unii, w której dla strefy Euro brak jest logicznego zakotwiczenia wielkości kryteriów deficytu i długu publicznego w teorii ekonomii, jej rzeczywistość buduje się na nabożnych życzeniach a perspektywy dla jej młodych mieszkańców na karierach filmowych bohaterów. Unii, w której obywatelowi wyznaczono miejsce telewizyjnego widza i skazano na oglądanie politycznego cyrku, na relacji którego zarabiają głównie właściciele mediów a siedzącemu widzowi przypomina się co rusz, że ma zapłacić telewizyjny abonament.

Gdzie kończy się granica wzajemnej odpowiedzialności kosztem interesu narodowego a tak naprawdę ludzkiego? Czy ten interes jest przy tym prawidłowo rozumiany a co więcej realizowany? Czy decydenci polityczni oślepli nie widząc co się dzieje dookoła? Wczytując się jedynie rokowania agencji ratingowych? Agencji, które w swej istocie są jedynie prywatnymi firmami mającymi swoje interesy. Wszak czyż nie zarabia się najwięcej na informacjach? - jak mówił Gordon Gekko, bohater słynnego filmu „Wall Street”, który uczył cały świat jak oszukiwać by się szybko dorobić. Jedno jest pewne - biznes to nie msza, podczas której modlą się dobrzy ludzie i wierzą w cuda. 

Paradoksalnie, zanim Unia znajdzie rozwiązanie nikt nie odpowie za błędy. Nie istnieje bowiem praktykowany kodeks odpowiedzialności dla nieodpowiedzialnych polityków. Jedyną dla nich karą w miejsce chleba i wody będzie co najwyżej trochę mnie widoczna, ale wcale nie mniej popłatna posadka w jakimś gazowym koncernie. W ostateczności zostaną doradcami w sprawach, które skutecznie sami zawalili. Za honorarium, któremu daleko będzie do poziomu wynagrodzenia przeciętnego obywatela. 

Czy stworzyliśmy utopijny system, w którym jego fundament - zasady etyczne i dobro społeczne, istnieją jedynie w szumnie wygłaszanych przemówieniach? Wszak jak komentuje brytyjska prasa, David Cameron nie mógł zachować się inaczej. Dostałby lanie od partyjnych kolegów, którzy chcą rządzić Wielką Brytanią po wsze czasy.

sobota, 17 grudnia 2011

„Cudownie przemieniony” - David Vaughan Icke

David Vaughan Icke, urodzony 29 kwietnia 1952 roku w Leicester w Anglii. Przez pięć lat (do 1973 roku) grał jako bramkarz w klubach piłkarskich Coventry City i Hereford United. Z powodu choroby musiał zakończyć karierę piłkarską, pozostał jednak związany ze sportem pracując między innymi dla BBC jako dziennikarz. 

W połowie lat 80-tych wydał swoją pierwszą książkę poświęconą karierze piłkarskiej, później jednak zaczął się interesować tematyką New Age, czego pokłosiem była jego druga książka, wydana w 1989 roku Doesn't Have To Be Like This. Nieco wcześniej zaangażował się w działalność Partii Zielonych, będąc jej członkiem i rzecznikiem prasowym w latach 1988-91. „The Observer” nazwał go wówczas „Tonym Blairem Zielonych”. 
foto. Stef

Przełom w jego karierze nastąpił w 1991 roku, kiedy to w lutym udał się do Peru, gdzie odwiedził preinkaskie cmentarzysko Sillustani. Jak twierdzi doznał tam niezwykłej przemiany, do jego umysłu zaczęły napływać nowe myśli, z jego wnętrza nagle zaczęła emitować ogromna energia, która doprowadziła do zwiększenia aktywności jego mózgu i jego czakr. 

W bardzo krótkim czasie bo już w maju tego roku wydał kolejną książkę Truth Vibrations, przed premierą której opuścił jednak Partię Zielonych. W tym okresie, zachowując się ekscentrycznie, zaczął się ubierać jedynie w stroje koloru turkusowego. 

29 kwietnia 1991 udzielił telewizyjnego wywiadu Terry’emu Woganowi w jego programie na antenie BBC. W programie opisał swoja wizję, zniszczenie Wysp Brytyjskich przez trzęsienie ziemi i ogromną falę. Wyznał również, że on sam jest synem Boga. Zaowocowało to wyśmianiem go przez zgromadzoną publiczność. Icke po tym programie stał się postacią ogólnie znaną, ale reakcja na niego było wytykaniem go na ulicach palcami. To jednak go nie zniechęciło, a wręcz przeciwnie – zmobilizowało do wytrwałej pracy. 

W ciągu 20 ostatnich lat David Icke napisał 16 książek i nakręcił prawie 14 filmów wideo, występuje na całym świecie prowadząc wielogodzinne wykłady, podczas których wyjawia swój pogląd na temat tego, co dzieje się z naszą planetą oraz kim jest prawdziwa elita rządząca światem. Jakie są to poglądy? 

Według Icke’a obecny świat znajduje się w momencie końca trwającego już blisko 12 tysięcy lat rozkładu. Zbliża się jednak moment przesilenia, po którym dojdzie do przebudzenia ludzkości. W chwili obecnej świat jest coraz bardziej kontrolowany przez Zakon Iluminatów, w którym skupionych jest 13 dynastii pozaziemskiego pochodzenia. Do grupy tej należą między innymi panująca w Wielkiej Brytanii Dynastia Windsorów, Rotschildowie, Rockefellerowie i inne wpływowe rody Europy i Ameryki. Dynastie te to przedstawiciele gadziopodobnej rasy Reptilian zwanych Annunaki, którzy pochodzą z odległego gwiazdozbioru Smoka. Dzięki zdolności zmieniania kształtów Reptilianie sterują ludzkością za pośrednictwem instytucji wskazywanych także przez innych badaczy (m.in. Komitet 300, Grupa Bilderberg, Komisja Trójstronna). 

Zdaniem Icke’a Iluminati stoją między innymi za publikacją „Protokołów mędrców Syjonu”

Istotna jego poglądach jest historia ludzkości. Jego zdaniem człowiek został stworzony przez Anunaki w procesie genetycznych eksperymentów prowadzonych na pozaziemskim genomie gdzieś na terenach dzisiejszego Bliskiego Wschodu. Pierwszy człowiek, Adam był jego zdaniem hybrydą stworzoną ponad 300 tys. lat temu. 

Niektóre publikacje książkowe: It's a Tough Game, Son!, It Doesn't Have To Be Like This: Green Politics Explained, Truth Vibrations, Love Changes Everything, The Robot's Rebellion, Heal the World: A Do-It-Yourself Guide to Personal and Planetary Transformation, I Am Me, I Am Free: The Robot's Guide to Freedom (polskie wydanie: Wolność: przewodnik dla robotów), The Biggest Secret: The Book That Will Change the World (w Polsce jako Największy sekret), Children of the Matrix, Race Get Off Your Knees—The Lion Sleeps No More 

Wybrane filmy: Speaking Out: Who Really Controls the World and What We Can Do About It, David Icke: Turning of the Tide (1996), The Reptilian Agenda (1999), David Icke Live at the Oxford Union Debating Society, The Lion Sleeps No more (2010), Secret Space 1&2 











Wywiad z Ickiem z 1991 roku:



Deklaracja Icke’a z 1991 roku: 




David Icke opowiada o liniach Illuminati:



piątek, 16 grudnia 2011

Skompromitowany polityk doradcą Komisji Europejskiej

Na prośbę wiceprzewodniczącej Komisji Neelie Kroes, były niemiecki minister Karl-Theodor zu Guttenberg będzie doradzał Komisji w kwestiach pomocy aktywistom, internautom i blogerom walczącym z autorytarnymi reżimami. 

Zu Guttenberg pełnił wcześniej funkcję ministra gospodarki i technologii a także ministra obrony Niemiec. 1 marca 2011 roku zrezygnował ze stanowiska w wyniku skandalu, który wybuchł po tym gdy internauci ujawnili, że jego praca doktorska była w dużym stopniu plagiatem. Wcześniej, w lutym Uniwersytet w Bayereuth pozbawił go tytułu doktora. 

Zanim wybuchł skandal Karl-Theodor zu Guttenberg uważany był za "przyszłego kanclerza Niemiec" i lidera chrześcijańskich demokratów.

Komisarz Kroes zdaniem Jane Burgermeister jest blisko powiązana z grupą Bilderberg. Wyciągnięcie przez nią ręki do zu Guttenberga może być krokiem rehabilitacji tego polityka i jego cichego powrotu na salony. Tego, że polityk ten wciąż cieszy się popularnością wielu Niemców świadczyć może fakt, że grupa na Facebooku "Wir wollen Karl-Theodor zu Guttenberg zurück" zgromadziła na dzień dzisiejszy 43 tysiące fanów. 

Na pewno człowiekowi pokroju Guttenberga nie brakuje znajomości i będzie on próbował wrócić do polityki, pojawia się jednak pytanie czy człowiek, którego kariera uległa załamaniu w wyniku działania internautów powinien doradzać właśnie w kwestiach wolności sieci?


czwartek, 15 grudnia 2011

Siedem grzechów głównych katastrofy europejskiej

- Najważniejsze dzisiaj jest uchronienie Europy jako kontynentu, który podlega integracji, bo alternatywą będzie jej rozpad. Kiedy słyszę, że Wielka Brytania odpływa od Europy i widzę satysfakcję na twarzach niektórych polityków to wiem, że trzeba naprawdę dzwonić na alarm - stwierdził w wczoraj premier Donald Tusk. - Najważniejszym zadaniem Unii Europejskiej jest teraz wytoczenie kierunku działań w stronę integrowania Europy. 

Dlaczego Unia Europejska się rozpada? Oto siedem grzechów głównych: 

1. Brak przygotowania krajów członkowskich do procesu integracji i oparcie konstrukcji euro na chwiejnych fundamentach. 

2. Zbyt szybkie rozszerzanie się Unii bez stopniowego ujednolicenia polityki pieniężnej i fiskalnej. 

3. Wyprzedzanie formalnego procesu integracji bez postępującej za tym ponadnarodowej tożsamości europejskiej. 

4. Brak instytucjonalnego systemu skutecznego nadzoru. 

5. Konflikt pomiędzy próbą ogólnie obowiązującej fiskalizacji a interesem narodowym poszczególnych członków. 

6. Brak logicznego zakotwiczenia wielkości kryteriów deficytu i długu publicznego w relacji do PKB przyjętych dla strefy Euro w teorii ekonomii. 

7. Brak spełnienia fundamentalnego warunku skutecznej integracji: zdolności gospodarczej każdego kraju członkowskiego do sprostania presji konkurencji i sił rynkowych UE.

/ źródło: Osiatyński, Ekonomista nr.5 2011/ 


Czekam na Wasze opinie dlaczego Unia Europejska może się rozpaść?

środa, 14 grudnia 2011

Kolejny dron rozbity

Media właśnie informują o kłopotach kolejnego urządzenia z amerykańskiej floty dronów. Z powtarzanych wiadomości możemy się dowiedzieć, że maszyna uległa uszkodzeniu w okolicach Seszeli. Kto by pomyślał, że ten niewielki archipelag na Oceanie Indyjskim stanie się przedmiotem aż dwóch wpisów na tym blogu? Oczywiście informacja, że dron latał w okolicach Seszeli tuż po tym jak Chiny poinformowały o planach założenia swojej pierwszej zagranicznej bazy wojskowej, ale czy możemy być pewni, że to był przypadek?

Anonimowy komentator podlinkował pod wczorajszym wpisem doniesienie, że na wyspie Mahe (tej samej, na której powstać ma baza) rozbił się MQ-9 Reaper. Chociaż Amerykanie zdementowali pogłoski jakoby pomiędzy upadkiem Reapera a wcześniejszym przechwyceniem przez Irańczyków drona zwanego "Bestią z Kandaharu" istniał jakikolwiek związek to jednak ciąg wydarzeń zdaje się wskazywać na coś zgoła innego. Zauważyli to korespondenci irańskiej agencji Fars, którzy przypomnieli, że zaledwie kilka tygodni temu doszło do włamania do komputera sterującego dronami, który znajduje się w bazie wojskowej w stanie Nevada w USA.

Zaskakująco wiele "przypadków" ma miejsce w ostatnich dniach. 

wtorek, 13 grudnia 2011

Chiny wkraczają na Ocean Indyjski

Władze chińskie poinformowały w poniedziałek, że już wkrótce uruchomiona zostanie ich pierwsza zagraniczna baza wojskowa. Będzie się ona znajdować na Oceanie Indyjskim na Archipelagu Seszeli. 

Zdaniem ekspertów baza na Seszelach ma duże znaczenie i jest kolejnym krokiem w zwiększeniu aktywności Chin na obszarze Oceanu Indyjskiego. Trwają właśnie testy pierwszego chińskiego lotniskowca, co więcej kraj ten podpisał niedawno umowę z podległą ONZ "Międzynarodową Organizacją Dna Morskiego" (International Seabed Authority), w wyniku której uzyskał prawa do wydobywania siarczków znajdujących się na południowo-wschodnim obszarze akwenu. 

Umowa była owocem wizyty chińskiego ministra obrony Gen Liang Guanglie'go na początku miesiąca. „Zaprosiliśmy rząd chiński do ulokowania swojej bazy wojskowej na Mahe i dzięki jego pomocy walczyć z ciągle niepokojącymi Seszele piratami” - powiedział prezydent Jean-Paul Adam.

Chiny posiadają już trzy obiekty służące uzupełnianiu zapasów, znajdują się one w Omanie, Dżibuti i w Jemenie. 

Seszele leżą na północ od Madagaskaru, do 1976 roku były kolonią brytyjską, jednak większość (89%) stanowią Kreole bliżsi kulturowo Francji. 

Całkiem niedawno pojawiła się na tym blogu informacja na temat zacieśnienia przez Stany Zjednoczone stosunków z Australią. Teraz przyszedł czas na ruch ze strony Chin...

źródło

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Wojny walutowe prowadzone na złotą amunicję

Zdaniem znanego komentatora rynków finansowych Maxa Keisera czwartkowy szczyt Unii Europejskiej i wycofanie się Londynu z proponowanej unii fiskalnej zaowocuje przede wszystkim dalszym spadkiem znaczenia Wielkiej Brytanii. Zyska na tym kontynentalne centrum finansowe jakim bez wątpienia jest Frankfurt nad Menem, którego rola przy rosnących wpływach Niemiec na pewno się zwiększy. 

Interesujące w wypowiedzi Kaisera jest jeszcze jedno – w jego opinii współczesnym polem walki są rynki finansowe a wojny są „wojnami walutowymi”. Dziś wojny walutowe objawiają się przede wszystkim w aktywnym skupowaniu złota i powiększaniu własnych rezerw. W tym zaś przypadku rezerwy europejskie prezentują się lepiej niż Wielkiej Brytanii. Wystarczy spojrzeć na ranking miesięcznika Forbes z września bieżącego roku. Wynika z niego, że niemiecki Bundesbank jest drugim na świecie posiadaczem rezerw złota. Również pogrążone w kryzysie, lecz pozostające w unii walutowej z Niemcami Włochy mogą się poszczycić sporymi, wynoszącymi 2 451,8 ton rezerwami. Relatywnie wysoko w tym rankingu są też dwa inne kraje strefy euro Francja (2 435,4 ton) i Holandia (615,5 tony). 

Śledzący doniesienia z ostatnich miesięcy czytelnik może dojść do wniosku, że świat opanowała prawdziwa gorączka złota, gdyż ogromna liczba państw od pewnego czasu gorączkowo gromadzi złote rezerwy. 

Jak bowiem poinformowała agencja Reutera w sumie 148 ton złota zakupiły w ostatnim kwartale banki centralne na całym świecie. W tym samym okresie roku 2010 ta liczba wyniosła 76 ton. Analitycy zastanawiają się jednak które z państw stoi za tak wielkimi zakupami, wśród podejrzanych komentatorzy wymieniają przede wszystkim wschodzące gospodarki Indii i Chin. 

To jednak nie jedyne zakupy z ostatniego okresu. W październiku swoje rezerwy powiększyły między innymi Rosja, Kazachstan, Kolumbia, Białoruś i Meksyk. Również bank centralny Korei Południowej poinformował ostatnio o powiększeniu swoich rezerw. 

Pojawia się jednak jedno istotne pytanie: czy wszystkie kraje strefy mogą swobodnie rozporządzać swoimi rezerwami? Proszę zgadnąć gdzie znajduje się większość niemieckich rezerw?

sobota, 10 grudnia 2011

Jednoczą się kraje Ameryki Łacińskiej

Podczas inauguracyjnego szczytu w Caracas w dniach 2-3 grudnia 2011 roku 33 kraje Ameryki Łacińskiej i Karaibów powołały nową organizację współpracy CELAC (hiszp. Comunidad de Estados Latinoamericanos y Caribeños). 

Odbywająca się w stolicy Wenezueli konferencja zwołana została z inicjatywy prezydenta tego kraju, Hugo Chaveza. Wśród zaproszonych nie znalazły się dwa kraje Ameryki Północnej – Stany Zjednoczone i Kanada. 

Według organizatorów CELAC jest owocem trwających blisko dekadę starań mających na celu bliższą integrację państw regionu, ma ona również stanowić konkurencję dla istniejącej od 1948 roku Organizacji Państw Amerykańskich, OPA, która została powołana przez Waszyngton i zdaniem przywódcy Wenezueli jest ona narzędziem służącym forsowaniu interesów USA na obszarze Ameryki Łacińskiej. 

Sekretarz generalny Unii Narodów Południowej Ameryki (UNASUR), María Emma Mejía stwierdziła, że powołanie nowego bloku jest dowodem na to, że „region sam wykuwa swoją ścieżkę”. 

W ciągu najbliższych 2 lat organizacji przewodniczyć mają kolejno Wenezuela, Chile i Kuba. 

W skład CELAC wschodzi 18 państw hiszpańskojęzycznych, dwanaście anglojęzycznych oraz po jednym państwie, w których językiem urzędowym jest portugalski (Brazylia), francuski (Haiti) i holenderski (Surinam). 

Powołanie organizacji spotkało się ze skrajnymi opiniami, niektórzy komentatorzy uważają, że jej istnienie jest krokiem do zniszczenia hegemonii USA w regionie, inni z kolei tak jak Jayson Rosa z Brazylii wskazują, że CELAC jest w istocie krokiem ku jeszcze większemu scentralizowanemu zniewoleniu społeczeństw i bezpośrednim krokiem ku stworzeniu Nowego Porządku Światowego. 

My zaś powinniśmy uważniej śledzić to, co dzieje się w tym regionie. Jak widać ma tam miejsce wiele interesujących wydarzeń.

piątek, 9 grudnia 2011

Opublikowano zdjęcia tajemniczej „Bestii z Kandaharu”

źródło: wikimedia
Irański serwis Press TV opublikował w czwartek nagranie prezentujące amerykańskiego drona przechwyconego na początku tygodnia. 

Na umieszczonym w sieci nagraniu zobaczyć można dwóch Irańczyków oglądających maszynę. Ze zdjęć i komentarzy wynika, że jest to jeden z najbardziej tajnych dronów używanych przez US Army niewidzialny RQ-170 Sentinel. Urządzenie do czasu publikacji przez irański portal pozostawało owiane tajemnicą, przez komentatorów zwane było „Bestią z Kandaharu” bo właśnie w tym afgańskim mieście udało się je po raz pierwszy sfotografować. 

Warto dodać, że urządzenie nie zostało przez Irańczyków zestrzelone lecz przechwycone, siły zbrojne Iranu przejęły nad nim kontrolę a następne zmusiły do lądowania przez co dron nie uległ praktycznie w ogóle uszkodzeniu. 

Interesujące wydają się konsekwencje tego wydarzenia. W dniu publikacji nagrania strony Press TV były poważnie obciążone i z trudem można było obejrzeć zamieszczony tam film z angielskim lektorem. Jak się okazało dzień później serwis opublikował informację, że tego dnia izraelskie i amerykańskie służby przypuściły cyber atak na stronę prawdopodobnie w celu jej unieruchomienia. 

Równocześnie władze Iranu wykorzystały udaną akcję przechwycenia drona do rozpoczęcia ofensywy dyplomatycznej Jak podaje agencja Fars na ręce ambasador Szwajcarii Livii Leu Agosti złożono notę protestacyjną w związku z naruszeniem przestrzeni powietrznej Islamskiej Republiki. 

Równocześnie ambasador Iranu przy ONZ Mohammed Khazaei w oficjalnym liście skierowanym do Rady Bezpieczeństwa oraz Zgromadzenia Ogólnego ONZ oświadczył, że dron naruszając przestrzeń powietrzną wkradł się 250 kilometrów wgłąb terytorium państwa, wskazał również na „rosnącą liczbę zamaskowanych i prowokujących” operacji rządu USA przeciwko Iranowi. Zażądał także od ONZ potępienia podobnych operacji. 

Przechwycenie jednej z najbardziej technologicznie zaawansowanych maszyn zwiadowczych należących do USA zdaje się być sukcesem propagandowym Iranu w trwającej informacyjnej wojnie. Pokazuje, że Iran zdolny jest złamać amerykańskie kody i przechwycić urządzenie, ale również daje Persom dostęp do najnowocześniejszych technologii stosowanych przez Amerykanów. Tehran Times wkrótce po opublikowaniu informacji o przechwyceniu drona poinformował, że dostępem do tej technologii zainteresowane są władze Chin i Rosji. 

To chyba najjaśniej pokazuje jaki mamy dziś układ sojuszy.

czwartek, 8 grudnia 2011

Odnaleziono jedno z tajnych więzień CIA

Agencja AFP ujawniła lokalizację jednego z tajnych więzień, w którym przetrzymywano osoby zatrzymane podczas tak zwanej „wojny z terroryzmem”. 

Zlokalizowane przez dziennikarzy więzienie znajdowało się w jednym z rządowych budynków w północnej części stolicy Rumunii, Bukaresztu. 

W piwnicach funkcjonującego w dokumentach pod kryptonimem „Bright Light” budynku przetrzymywano między innymi Khalida Szejka Mohammeda, uważanego za jednego z głównych „mózgów” ataków na World Trade Center w 2001 roku. 

Przetrzymywanych w Bukareszcie więźniów w 2006 roku przetransportowano ostatecznie do amerykańskiej bazy w Guantanamo na Kubie. 

Do tej pory miejsce, w którym przebywali na terenie Rumunii więźniowie CIA pozostawało nieznane, podczas wcześniejszych śledztw dziennikarskich ujawniono podobne więzienia na Litwie (wieś w okolicach Wilna) oraz w Polsce (baza w Starych Kiejkutach). Odnalezienie budynku w Bukareszcie jest efektem współpracy dziennikarzy śledczych z francuskiej agencji AFP oraz niemieckiej państwowej telewizji ARD. 

Istnienie tajnych baz CIA na terenie państw Europy Środkowo-Wschodniej jeszcze kilka lat temu uważane było za „teorię spiskową” i mało kto poważnie traktował doniesienia o ich istnieniu na poważnie. W książce „Kod Władzy” główni bohaterowie-dziennikarze wyruszają na Mazury by sprawdzić doniesienia o jednej z nich, ile jeszcze podobnych tajemnic pozostaje do odkrycia przez przedstawicieli IV władzy?


środa, 7 grudnia 2011

Odkryto szczepionkę na wirus Ebola

Naukowcom udało się opracować szczepionkę chroniącą przed śmiertelnym wirusem znanym pod nazwą Ebola. 

80 procent myszy, którym podano wyhodowaną w tytoniu szczepionkę, uodporniły się na działanie wirusa - taką informację podało czasopismo naukowe wydawane w USA Proceedings of the National Academy of Sciences. 

Co szczególnie istotne szczepionka zdaje się być na tyle stabilna, że może być magazynowana w razie wybuchu epidemii lub zagrożenia atakiem terrorystycznym. 
"Jeśli Ebola kiedykolwiek zostanie użyty jako środek do ataku bioterrorystycznego, będziemy gotowi go użyć" - powiedział Charles Arntzen z Arizona State University s

Następnym krokiem w badaniach będzie przetestowanie szczepionki na naczelnych, prawo zabrania jednak badań na ludziach dlatego też w przypadku zbadania jej skuteczności naukowcom pozostaje czekać. "Wiemy, że wcześniej czy później dojdzie do wybuchu nowego ogniska wirusa, nie wiemy jedynie gdzie i kiedy" - dodał Arntzen. 

Wirus Ebola został sklasyfikowany w 1998 roku, do tej pory do wywołanych przez niego wybuchów epidemii dochodziło głównie w Afryce, między innymi w Kongo, Sudanie, Ugandzie oraz na Wybrzeżu Kości Słoniowej.


Rzadko na tym blogu pojawiają się informacje, które można by nazwać "pozytywnymi", tym razem jednak miejmy nadzieję, że przynajmniej na jednego groźnego wirusa znaleziono lekarstwo. 



wtorek, 6 grudnia 2011

Iran w żelaznych kleszczach

Gdyby ktoś miał wątpliwości czy na pewno w całym tym zamieszaniu na Bliskim Wschodzie chodzi właśnie o Iran a nie o jakieś inne państwo to poniższa mapka powinna dać mu szczególnie do myślenia. 

źródło: japanfocus.org


Stworzenie podobnej sieci baz wokół Islamskiej Republiki wymaga sporo czasu, widać więc wyraźnie, że gdyby dziś doszło do ataku na to państwo to możemy być pewni, że nie był to przypadek.

- See more at: http://pomocnicy.blogspot.com/2013/04/jak-dodac-informacje-o-ciasteczkach-do.html#sthash.uAMCuvtT.dpuf